wtorek, 7 września 2010

Krew - towar jak każdy inny


Lato to czas, kiedy tradycyjnie potrzeba najwięcej krwi i czas, kiedy najmniej ludzi decyduje się ją oddać. Problem nie jest nowy i nie dotyczy tylko Polski. Krwi brakuje jak świat długi i szeroki, choć są na świecie państwa i rejony, w których służba medyczna tego problemu nie zna. Gdzie tkwi tajemnica? Jak zwykle w pieniądzach. Wystarczy za krew zapłacić, by nie było problemów z jej ilością w bankach krwi.

Powód, by oddawać krew wyłącznie za darmo jest jeden podstawowy – obawa, że ktoś ryzykowałby własne zdrowie w zamiar za pieniądze. Faktycznie, problem istniał i stanowił zagrożenie, tyle, że piętnaście lat temu. Dzisiaj, przy powszechnej informatyzacji wystarczy stworzyć jedną, ogólnokrajową bazę danych, by uniknąć problemu zagrożenia życia dawcy. Warto, by WTO (Światowa Organizacja Zdrowia) pomyślała nad rozwiązaniami, które wykorzystają potencjał postępu technologicznego zamiast patrzeć bezczynnie jak miliony ludzi na świecie umierają z braku krwi.

Co dostaniemy dzisiaj chcąc oddać krew? Zazwyczaj dziesięć czekolad (równowartość 4500 kcal) i colę. Oprócz tego możemy liczyć na:

- tytuł i legitymację "Honorowy Dawca Krwi" (wydawana przez odpowiednią jednostkę publicznej służby krwi),
- zwrot utraconego zarobku na zasadach wynikających z przepisów prawa pracy,
- zwrot kosztów przejazdu do jednostki publicznej służby krwi i z powrotem,
- zwolnienie z pracy lub zajęć lekcyjnych w dniu, w którym oddaje krew (nieocenione dla studentów i wszystkich skacowanych),
- otrzymanie wyników badań krwi (które i tak muszą być zrobione).
Jak będziemy mieli szczęście, to dostaniemy jakieś gadżety, chociażby jak te powyżej.

Wszystko to niewiele, skoro krwiodawców mamy jak na lekarstwo. Zamiast wydawać miliony na bezskuteczne kampanie reklamowe, zacznijmy za krew płacić, jak robi to np. część stanów USA. Traktujmy to jak każdy inny towar. Problem braku krwi zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz