piątek, 16 września 2011

Jesteś towarem


Nie tylko ty czytasz swoje emaile. W czasach rozkwitu darmowej poczty elektronicznej, ceną, jaką płacisz za gigabajty dostępnego miejsca i rozbudowane opcje jest twoja prywatność. Nigdy w takim stopniu jak obecnie, to co czytasz, oglądasz, słuchasz i co robisz nie było analizowane i wykorzystywane na rynku.
Google i Facebook to firmy, które zbudowały swoją potęgę na śledzeniu aktywności swoich użytkowników. Reklama kontekstowa, choć budzi kontrowersje, staje się czymś naturalnym. Jeśli na jednym portalu czytasz recenzję filmu, na drugim wyświetli się reklama sklepu oferującego ten film w kolekcjonerskim wydaniu i promocyjnej cenie. Informację o tym, że internauta przeglądający obydwie strony to jedna i ta sama osoba można przekazać na wiele sposobów. Najpopularniejsze metody to ciasteczka, czyli specjalne pliki instalowane przez serwisy bez wiedzy użytkownika. Drugi serwis, może z takich plików odczytać, jakie strony internauta odwiedzał i czego szukał. Jeśli internauta kombinuje i np. blokuje używanie ciasteczek, można go zidentyfikować na wiele innych sposobów, chociażby przez katalog zainstalowanych czcionek, czas systemowy komputera, czy zainstalowane wtyczki do twojej przeglądarki.
Facebook dane swoich użytkowników traktuje jak każdy inny towar i sprzedaje bez zbędnych sentymentów. Nie braknie także trzecich firm, które korzystając z platformy FB na własną rękę tworzą bazy danych. Pod pozorem aplikacji rozrywkowych, lub niekiedy akcji społęcznościowych żądają od ciebie dostępu do pełnych informacji, które następnie trafiają na wolny rynek. Jeśli więc następnym razem dołączysz na Facebooku np. do akcji nawołującej zimę do ustąpienia, zastanów się, czy na pewno nie masz nic przeciwko, by Twoje dane stały się towarem.