czwartek, 5 kwietnia 2012

iplay.pl, czyli jak NIE sprzedawać muzyki MP3 w internecie.

Od dłuższego już czasu staram się być legalny i unikać nielegalnego oprogramowania. Kilka razy zakupiłem już muzykę na zagranicznych serwisach, kompletnie zdruzgotany mizerną ofertą polskich sklepów z muzyką. Obok Piaska, Feel i kilku rodzimych raperów naprawdę trudno znaleźć coś ciekawego. Tym bardziej ucieszyłem się, jak dostałem na email od iplay.pl informujący o wprowadzeniu do ich oferty świetnego albumu z muzyką z filmu "Drive".
Nie tracąc chwili kupiłem album i... go nie dostałem. Nie mogę go po brać na swój komputer! Na żadnej z trzech przeglądarek ta sztuka się nie udaje i na żadnym z dwóch dostępnych w domu komputerów!
Myślę sobie co tam - napiszę do BOKu, na pewno przeproszą i coś wymyślą. Stosowny formularz znalazłem szybko, ale wysłanie z niego jakiejkowkiek wiadomości okazało się niemożliwe z powodu... błędu. I tym sposobem pozbyłem się 40 zł. Nie mam muzyki, a nikt w iplay pewnie o tym nie wie. Już dawno nie widziałem tak źle wykonanego serwisu, z taką ilością potnięć i błędów. Coś czuję, że kariera Iplay na naszym rynku nie potrwa już długo.
A swoją drogą, to wszyscy producenci narzekający na piractwo powinni chwilę poklikać w sieci i spróbować kupić jakąś muzykę na polskim serwisie w formacie MP3 legalnie. Może to zmieniłoby nieco ich postrzeganie rzeczywistości.


UPDATE: Dostałem jednak odpowiedź od BOKu na iplay: 

Nasze testy nie wykazały żadnych problemów w pobraniu albumu Cliff Martinez Uprzejmie informujemy, że w związku z umowami pomiędzy wytwórniami, a serwisem iplay.pl dotyczącymi dystrybucji nagrań muzycznych możemy umożliwić pobieranie utworów tylko na terytorium Polski i Słowacji. Natomiast utwory pobrane już na terytorium ww. państw można odtwarzać niezależnie od miejsca przebywania.

Czyli pies jest pogrzebany w tym, że próbuję pozbrać muzykę zza granicy. Szkoda tylko, że twórcy iplay zapomnieli o tym wspomnieć w regulaminie. A jak użytkownik bez polskiego IP spróbuje utwór pobrać, to dostaje bezsensowny komunikat o błędzie, zamiast rzeczowego wytłumaczenia. Lenistwo administratorów widać gołym okiem.