niedziela, 13 marca 2011

Supermarketowe sztuczki



      Jeśli myślisz, że Twoje zakupy w supermarkecie zaczynają się z chwilą włożenia pierwszego produktu do koszyka, to jesteś w błędzie. Najpierw  coś Cię do supermarketu musi przyciągnąć, zmusić do pokonania  kilku, kilkunastu kilometrów, rezygnacji z innych przyjemności, które mógłbyś w tym czasie robić… Magnesem jest ulotka, którą wpychają do Twojej skrzynki przynajmniej raz na tydzień niezmordowani roznosiciele. Szynka za 12,99 zł/kg, zegarek mierzący tętno za 35 zł, czy siatka mandarynek za 4,69. Dla każdego coś miłego – dla gospodyń domowych, dla fanów elektroniki, dla majsterkowiczów no i oczywiście dla dzieci.
      Kiedy już klient jest w sklepie i przed sobą pcha wózek, to wpadł w sidła. Od progu wita go miły, często lekko wyczuwalny zapach, najlepiej pieczywa lub owoców. Coś, co pobudzi wydzielanie soków żołądkowych i sprawi, że dosłownie rzuci się na dział spożywczy.
      W dobry nastrój wprawi ma go wprawić muzyka – nie za głośna i niezbyt dynamiczna, tak, by klient wzdłuż regałów maszerował powoli. To kolejny element mający sprawić, że zakupy będą przyjemnością, nie przykrym obowiązkiem. Dobranie odpowiedniej muzyki to niełatwa sprawa i  właściciele sklepów wielkopowierzchniowych najczęściej w tej kwestii korzystają z pomocy specjalistów.
      Nic jednak tak nie decyduje o tym, czy towar znajdzie się w naszym koszyku jak jego rozmieszczenie. Niekiedy firmy płacą tysiące złotych, by ich produkty znajdowały się na którejś ze środkowych półek, czyli dokładnie tam, gdzie najczęściej pada nasz wzrok. Także kolejność mijanych przez nas działów nie jest przypadkowa. Zazwyczaj produkty droższe znajdują się dalej, najczęściej w drugim, trzecim szeregu półek. Wynika to z wyników badań nad naszą psychiką – rzeczy niejako „schowane” za innymi postrzegamy jako okazyjne. Na dodatek supermarkety regularnie przemieszczają produkty, tak by klient nie robił zakupów „na skróty”. Teraz już wiesz, dlaczego twoje ulubione chipsy tak często wędrują po sklepowych pólkach.
      Ostatnim miejscem wodzącym nas na pokuszenie jest... kolejka do kasy! Jeśli myślisz, że zbyt mała ilość kasjerów to oszczędność dla właściecieli, to masz rację, ale tylko częściowo. To nie tylko oszczędność, ale i zarobek! Dziesiątki produktów umieszczonych bezpośrednio przy kasie nie znalazło się tam przypadkiem. Mają przyciągnąć uwagę czekającego i nudzącego się klienta, a w efekcie znaleźć się w jego koszyku. Te produkty są żyłą złota, także dlatego, że sklep narzuca na nie największą marżę.

      Jeszcze jedna uwaga - te sztuczki stosują zbsolutnie wszystkie sklepy średnio i wielkopowierzchniowe, bez względu, czy są to delikatesy typu Alma lub Piotr i Paweł, czy też dyskonty, takie jak Lidl, Biedronka czy Aldi